Debiutancki album, którego tytuł jest hołdem złożonym liderowi amerykańskiego zespołu The Flaming Lips, powstał w przeciągu zaledwie kilku dni. Rekordowe tempo nagrania najwyraźniej nie zaszkodziło jakości - album spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony krytyków muzycznych.
Drugi, równie dobrze przyjęty album, nagrany został w podobnym tempie i według tych samych zasad jak debiutancki "Wayne Coyne", w międzyczasie jednak do Kristiana Letha i braci Nordsø dołączył keybordzista i trębacz Bo Rande.
Do współpracy przy nagrywaniu trzeciego albumu zaproszony został znany duński producent Joshua (Jon Schumann). Wynikiem tej współpracy jest trzynaście bardzo udanych, melodyjnych i różnorodnych kompozycji.
Czwarty album ukazał się niecałe pół roku po "The Way Of The Warrior". Jak zwykle w przypadku produkcji zespołu, album powstał bardzo szybko, a zawarte na nim piosenki charakteryzują się chwytliwymi melodiami i różnorodnością stylistyczną.
Ostatni w dorobku grupy album wzbudził dość mieszane uczucia.